#zerowaste – jak dbać o środowisko?

O zero waste napisano już chyba wszystko. Ruch pod tą nazwą nagłośniła pisarka Bea Johnson swoją książką pod tytułem „Zero Waste Home”. Chociaż pojęcie istniało już wcześniej, to dzięki autorce stało się prężnym ruchem o rozgłosie międzynarodowym. Jego założenia – w dużym skrócie – polegają na większej świadomości zakupowej, chodzi o to, żeby kupować z głową, produkty lepszej jakości, które posłużą nam dłużej. Chodzi o nadawanie przedmiotom nowych funkcji lub zmianie właściciela, by nie trafiały od razu na śmietnik, a służyły jako przedmiot w nowej odsłonie lub służyły komuś innemu. Zero waste to również wykorzystywanie resztek – czy to w domowej kuchni, czy w przemyśle produkcyjnym.

 

Nie chodzi o to, żeby przestać zupełnie kupować, nie ruszać się z domu, przestać używać kosmetyków. Chodzi o to, by spojrzeć na swoje dotychczasowe nawyki i przemyśleć, które z nich, metodą małych kroków, warto zmodyfikować w taki sposób, by przysłużyć się wspólnemu dobru – dbaniu o środowisko.

Poniżej moja inspiracja – kilka z wielu kroków w nurcie zero waste, które podjęłam na przestrzeni ostatnich miesięcy.

Rowerem po zakupy

Niestety nie mogę dojeżdżać do pracy rowerem. Dlatego samochód zostawiam na podjeździe, gdy muszę udać się na mniejsze zakupy. Rower nie tylko nie emituje spalin, ale również poprawia moje zdrowie i kondycję organizmu – odkąd regularnie pedałuję po zakupy, zauważyłam, że nie muszę nakładać na skórę tyle podkładu – cera stała się bardziej promienna i ma ładniejszy koloryt. Po zakupy jeżdżę na pobliskie targowisko i wybieram produkty od lokalnych dostawców – wspieram miejscowych rolników, zamiast zagranicznych dostawców warzyw i owoców – i wspieram środowisko, by krótsza droga produktów spożywczych z miejsca produkcji do miejsca sprzedaży to mniej spalin w powietrzu.

Woda z kranu

Na początku się bałam, ale po konsultacji z powiatową stacją epidemiologiczną nabrałam pewności, że woda płynąca z mojego kranu nadaje się do picia. Jej smak podkręcam plastrem cytryny, łodygą aloesu z doniczki na parapecie lub malinami. Gdy wychodzę z domu, wodę nalewam do bidonu i zabieram ze sobą – gdy chce mi się pić, nie kusi mnie, by kupować wodę w sklepie. Mniej plastiku w koszu na śmieci i oszczędności w portfelu? Lubię to!

yasumi zero waste

Fajny patent

Jak wiecie, marka Yasumi jest mi bliska. Dlatego tym bardziej cieszę się, że wprowadziła woreczki, w które pakuje większe zamówienia. Woreczki #yasumizerowaste szyte są ręcznie, przez Panią Basię z Yasumi, z resztek materiałów przeznaczonych przez inną firmę do utylizacji. W ten sposób tkanina zamiast do spalenia, na wysypisko, zyskuje nowe życie. Jestem szczęśliwą posiadaczką kilku takich woreczków. W mniejszym, czarnym, trzymam zegarki. Drugi skrywa moje ulubione pomadki, które wcześniej chaotycznie poniewierały się w torebce. Trzeci woreczek przeznaczyłam na lakiery do paznokci – i nagle, magicznym sposobem, przestały mi się gubić 🙂

yasumi zero waste

Yasumi zero waste

lakiery yasumi

Jednorazówki

Staram się eliminować to, co jednorazowe. Zamiast zmywać makijaż płatkami kosmetycznymi, usuwam go małym ręczniczkiem KLIK. Jest wielorazowego użytku, po myciu twarzy przepieram go i zostawiam do wyschnięcia. Raz w tygodniu piorę w pralce razem z innymi ręcznikami. Walorem dodanym używania ręczniczka zamiast wacików jest fakt, że moja skóra jest dokładniej oczyszczona  – mikrowłókna bardzo delikatnie, ale skutecznie usuwają zanieczyszczenia z zakamarków skóry, a przy okazji wykonują łagodny peeling cery.

yasumi

Pozostając w temacie rezygnacji z jednorazówek – na wspomniane wcześniej rowerowe zakupy zabieram swój wiklinowy koszyk, a jeśli już muszę skorzystać z reklamówki, staram się jej używać wielokrotnie, aż podrze się na strzępy.

Plastikowe słomki nie tylko zaśmiecają środowisko, ale także mogą zmieniać smak napoju i być szkodliwe dla zdrowia. Dlatego na urodziny poprosiłam przyjaciółki o wyjątkowy prezent – wielorazowe rurki do napojów. Noszę je ze sobą – i to właśnie do ich przechowywania w torebce wykorzystuję mój ulubiony worek #yasumizerowaste z białej, przyjemnej w dotyku tkaniny z odzysku. I uwierzcie mi – wtedy moja woda z dodatkiem aloesu z parapetu smakuje jak prawdziwy nektar bogów!

Yasumi

yasumi

Dajcie znać, jakie są Wasze pomysły na wdrożenie małych, codziennych kroków w nurcie #zerowaste.

0 Komentarz

Zostaw komentarz