Kat i gwardia, czyli kto obroni moją skórę?

Przez rodzinę i przyjaciół bywam nazywana Żywieniowym Katem (Tak Aniu – wiem, że cichaczem podśmiewasz się z mojego jarmużowego pesto, carpaccio z buraka, czy wegańskiego smalcu).

Według mnie sprawa jest prosta – owszem, pozwalam moim dzieciom na małe odstępstwa od zbilansowanej diety i udaję głuchą, gdy córka zwierza mi się:
„Mamo! Gdy byłaś w pracy tata zabrał nas na frytki, hamburgera i dostałam do tego zabawkę!”, ale na co dzień staram się, by moi najbliżsi jedli zdrowo i wartościowo. Dlaczego? Czuję się wtedy jak obrońca, domowy strażnik czuwający nad formą i witalnością osób, na których najbardziej mi zależy.

Temat posiadania ochroniarza wypłynął podczas ostatniego babskiego spotkania. Jedna z koleżanek oznajmiła, że lubi mężczyzn, przy których czuje się bezpiecznie, takich silnych macho, którzy potrafią zdominować ją na tyle, by poczuła dreszcz emocji w okolicy lędźwi, ud i zapewne innych części ciała, o których nie wypada mi tu pisać. Kolejna dorzuciła, że owszem, jest samodzielna i samowystarczalna, ale czasem chciałaby, by ktoś o nią zadbał i zawalczył.

Czy zatem przez wieki nic się nie zmieniło? Czy nadal, mentalnie, tkwimy w czasach, gdy odziane w długie, powłóczyste suknie, czekałyśmy wiernie na swojego rycerza na białym koniu, który uratuje nas, ocali, zaopiekuje się i zatroszczy? Czy naprawdę nadal potrzebujemy obrońcy? A co, jeśli po białym koniu i tym bardziej po dosiadającym go rycerzu ani widu, ani słychu?

probiotyki_blog_5

Kosmetyki! Temat – zaraz po butach, mężczyznach i koleżankach  – najchętniej przez kobiety omawiany. A więc spieszę z pocieszeniem! Drogie romantyczki – te, które szukają rycerza, ochroniarza, macho lub zwykłego stróża – swoich obrońców znajdziecie także w kosmetykach! Prebiotyki w preparacie to substancje pobudzające wzrost mikroorganizmów na Waszej skórze. Z kolei probiotyki, to kompozycje żywych kultur bakterii. Po co to wszystko w produkcie, który służy do pielęgnacji? Ano po to, by zastymulować korzystną mikroflorę na powierzchni skóry. W ten sposób pobudzana jest jej odporność, a co za tym idzie – zwiększa się jej siła obrony przed czynnikami zewnętrznymi.

Kosmetyk probiotyczny będzie idealny dla osób ze skórą wrażliwą, trądzikową, o kondycji nadwyrężonej przez zabiegi dermatologiczne, kosmetologiczne, wiatr, mróz, czy nadmierne opalanie. Na przykład probiotyczny dezodorant będzie idealny dla osób z  nadwrażliwą skórą, taką, na którą inne dostępne na rynku antyperspiranty działają drażniąco! Zawarty w probiotycznym mydle do rąk oraz żelu pod prysznic enzym, działa jak delikatny peeling – złuszcza wierzchnią warstwę rogową naskórka, przez co składniki aktywne lepiej ją penetrują. Ale to nie wszystko! Żaden rycerz na białym koniu nie poradzi sobie z alergenami roztoczy, które bytują w pościeli, materacu, dywanie, ale dokona tego probiotyczny spray!

Czy warto zatem szukać rycerza na białym koniu, skoro można mieć – w dodatku w zaciszu własnej łazienki – produkt, który zawiera całą gwardię obronną w swoim składzie? I co z tego, że bronią kosmetyku nie jest szabla, tylko probiotyk? Grunt,  że nie musisz prać jego skarpet ani czyścić zbroi. Odłóż więc lornetkę, przez którą wypatrywałaś swojego wybawcy i weź sprawy we własne ręce. Poniżej linkuję adres sklepu, gdzie znajdziesz wszystkie opisane przeze mnie produkty. Przeczytaj i wybierz najlepszego obrońcę dla swojej skóry.

Probiotyki znajdziesz TUTAJ.

Michalina

0 Komentarz

Zostaw komentarz